Weekend zapowiadał się wystrzałowo i dokładnie taki był!
Etap 1. Poznań
Dosłownie w ostatniej chwili udało mi się umówić jazdę testową Hondą GoldWing – więcej info jest w tym artykule. Następnie udałem się na Yamaha MT Tour Day gdzie udało mi się dosiąść prawdziwego potwora, czyli MT10. Powiem wam, że 160 KM oraz 111 Nm potrafi skutecznie poprawić humor w każdej chwili. Nawet najlżejsze odkręcenie manetki wywołuje ogromny uśmiech na twarzy, a po zmianie mapy oraz kontroli trakcji na nieco bardziej agresywną moto z ochotą staje na kole zalewając mózg ogromnymi falami endorfiny. Po prostu czysta radość z jazdy. To typowy przedstawiciel fun-bike, motocykli które dają prawdziwą radość z jazdy na krótkich dystansach.
Etap 2. Poznań – Sowina
Po testach maszyn dołączył do mnie Damian i ruszyliśmy w trasę. Jazda głównie drogami ekspresowymi to dość monotonny sposób podróżowania, przerywany krótkimi odpoczynkami na MOPach czy stacjach benzynowych.
W tym dniu najciekawsza była końcówka trasy:
od miejscowości Kamionki do Sowiny jechaliśmy prawdziwie krętą, górską drogą. Było już dość ciemno, droga była mokra, śliska, często na zakrętach leżał żwir. To nie był łatwy ani przyjemny odcinek. Mimo wszystko udało się dojechać do miejsca noclegowego, czyli do Harendy. Dość miły obiekt, uroczo położony wśród gór Sowich. W niedalekiej okolicy jest pełno ciekawych miejsc do zwiedzania, takich jak Góra Sowia, czy twierdza Srebnogórska. Warto przyjechać tu na dłużej. Obiekt można zarezerwować na stronie Booking.com (korzystając z tego linku otrzymacie zwrot w wysokości 50 zł)
Etap 3. Sowina- Kudowa-Zdrój
Po śniadaniu (dodatkowo płatne- 25 zł) udaliśmy się na parking (ten akurat był darmowy) po moto i dalej w drogę.
Kolejny przystanek to droga 100 zakrętów.
Sama trasa, mimo iż bardzo ciekawa, to jednak zostawia duży niedosyt. Jest za krótka, a nawierzchnia momentami jest dość kiepska. Więcej widoków z trasy będzie na filmie (wrzucę link jak już go zmontuję) Dojazd do Kudowy- Zdrój to wciąż pełno serpentyn górskich po których można jechać raz szybciej, raz wolniej, ale na pewno zupełnie inaczej niż na płaskich terenach po których w większości się poruszam. Nawet nazwałem to zakrętami 3D, bo zachowanie moto na serpentynach jest zupełnie inne. Trzeba dużo bardziej uważać. Widoki zapierają dech w piersiach. Góry, drzewa, świeże powietrze. Naprawdę warto tam się wybrać.
Etap 4. Kudowa-Zdrój
W Kudowie zatrzymaliśmy się dosłownie na chwilę. Mieliśmy tylko czas na zobaczenie słynnej Kaplicy Czaszek. Niestety w środku nie można robić zdjęć, także wrzucam tylko widoki z zewnątrz.
Etap 5. Jelenie Góra oraz Robroj
Następnie udaliśmy się na trasę po Czechach. Bardzo sympatyczne górskie trasy. Znów pełno zakrętów, zjazdów i podjazdów. Prawdziwy raj dla motocyklistów. Na granicy czesko-polskiej załapał nas deszcz, nie pierwszy tego dnia jak się okazało. Spotkaliśmy też w końcu Robroja. Przyjechał aby nas eskortować i pokazać swoje okolice. Najpierw zabrał nas na Górę Szybowcową gdzie roztacza się piękna panorama na Jelenią Górę.
Następnie poprowadził nas do zapory wodnej na jeziorze Pilchowickim. Potężny, drugi co do wielkości obiekt tego typu w Polsce o wysokości 62 metrów i długości w koronie 270 metrów. Zachęcam do lektury artykułu o elektrowni wodnej Pilchowice I, w którym można poznać więcej szczegółów.
Z elektrowni pojechaliśmy do Lwówka Śląskiego, gdzie pożegnaliśmy się z Robrojem i ruszyliśmy w dalszą trasę.
Jeszcze obiad w Bolesławcu (słynnym ze swoich wyrobów ceramicznych)
Etap 6. Ostatnia prosta do domu
Ostatnie tankowanie na stacji w Nowej Soli i prosto na Szczecin. Deszcz zmoczył nas już porządnie, dopiero ciepła kawa na stacji trochę nas rozgrzała. Sącząc napar bogów, podziwialiśmy widoki:
Etap 7. Podsumowanie
Ogólnie przejechaliśmy 1100 km to dość sporo jak na dwa dni. Trasa bardzo urozmaicona. Były i długie proste na drogach ekspresowych a także pełne zakrętów górskie trasy. Jechaliśmy w deszczu, wietrze i słońcu. Opady przemoczyły nasze ciuchy, woda w butach chlupotała 🙂 Zdobyliśmy cenne doświadczenie, które przyda się na kolejnych wycieczkach.
Jazda na motocyklu pozwala spełnić marzenia, pozwala się rozwijać, walczyć ze swoimi ograniczeniami. Poznajemy nowe osoby, spotykamy się z różnymi reakcjami na widok naszych maszyn. Zazwyczaj są to pozytywne doświadczenia. Mark Twain napisał:
„Należy podróżować, by się czegoś nauczyć”
i naprawdę się z nim zgadzam. Taka nauka jest bardzo przyjemna i nie mogę się już doczekać kolejnej lekcji!
Udział wzięli:
Damian i jego Yamaha Fz6
Robroj i jego Kawasaki z750s (dzięki raz jeszcze za pokazanie okolic Jeleniej Góry)
i ja wraz z moją Hondą CBF 600
PS
Nasze plecy i tyłki dały radę 🙂
Ogólny rzut trasy: